Header Ads Widget

Ticker

6/recent/ticker-posts

Dior Addict Lip Glow Color Reviver Balm 001 Pink

Ostatnio furorę w sieci robi już niemalże wszędzie wyprzedany balsam Diora z limitowanej kolekcji wiosennej Glowing Gardens w kolorze 005 Lilac, o którym napiszę za jakiś czas. A dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolor 001 Pink, który dostępny jest w regularnej kolekcji.
Taki opis znalazłam na stronce Sephora.pl: "Uniwersalny balsam do każdego rodzaju ust.
Balsam ten upiększa i uwydatnia naturalny kolor ust, na długo. Jego efekt kolorystyczny jest spersonalizowany: dzięki technologii Color Reviver, Dior Addict Lip Glow reaguje na poziom wilgotności każdych ust i uwalnia swój aktywny czynnik koloryzujący. Usta są jak gdyby obudzone od wewnątrz, świeże, soczyste i promienne. Dodatkowo, jego formuła SPF10, wzbogacona w wyciąg z dzikiego mango i olejek z luffy - chroni i nawilża usta przez cały dzień."
Mamy tu przepiękne opakowanie, typowe dla Diora. Uwielbiam te ich fikuśne opakowania i jestem równocześnie świadoma, że za to dodatkowo się płaci. Ale to Dior, więc chyba kwestię ceny można przemilczeć. A więc w tym pięknym różowym opakowaniu dostajemy 3,5 gram produktu, który ma kolor różowo - przezroczysty i pachnie trochę mentolowo, trochę waniliowo, bardzo przyjemnie.
Sztyft, jak już napisałam jest w kolorze lekko przezroczystego, jasnego różu, jednak jak zaraz zobaczycie na swatchach taki kolor nie wychodzi ostatecznie. Na swatchu na dłoni prawie wcale go nie widać zaraz po nałożeniu, choć po kilku minutach zmienia się w delikatny, ledwo widoczny róż.
Jak możecie zauważyć pozostawia delikatną mokrą warstewkę.
Na moich ustach natomiast prezentuje się tak:
Podbija ich naturalny różowy kolor, nadaje świeżości zarówno ustom, jak i całej twarzy. Do tego nadaje piękny połysk, chociaż nie zawiera drobinek. Rozumiem, że niektóre kobiety mogą być niezadowolone z koloru, ale trzeba zdać sobie sprawę, że on będzie wyglądał na każdej dziewczynie inaczej, bo każda z nas ma inną czerwień wargową, także tego się nie przeskoczy. Oczywiście też jedna warstwa da nam efekt subtelny, dokładanie sprawi, że efekt zaróżowienia będzie mocniejszy. Na powyższym zdjęciu mam nałożone dwie delikatne warstwy.
Przyznam szczerze, że jak kupiłam ten balsam jakiś rok temu to przez chwilę żałowałam zakupu, bo myślałam sobie, że taki słaby kolor, tylko trochę tego koloru, a że wtedy byłam wielką fanką mocno podkreślonych ust to nie za często go używałam, potem jednak przekonałam się też do jaśniejszych kolorów na wargach i pokochałam Lip Glow'a. 
Co do właściwości pielęgnacyjnych uważam, że są bardzo dobre. Daje ukojenie, świetne nawilżenie i nawet jak mam jakieś suche skórki, to dyskretnie je maskuje. Do tego smak jest całkiem przyjemny i mi nie przeszkadza, chociaż nie lubię mentolu w produktach naustnych. Nie daje też znienawidzonego przeze mnie efektu chłodu (który dawał na przykład Lip Maximizer, czy najgorsze okropieństwo na świecie - Carmex - tego ostatniego szczerze nienawidzę i po używaniu go było mi niedobrze, ale trzeba mu oddać, że pielęgnował cudownie). W każdym razie wracając do Diora - balsam ten sprawia, że usta wyglądają na ładniejsze, pełniejsze, równiejsze, ale bez żadnej nachalności. Jest taki niezobowiązujący, a jednak robi efekt wow, a do tego zapewnia pielęgnację na wysokim poziomie i usta po nim są mięciutkie, zadbane, jest fajnie. Stał się moim ulubieńcem i prawdę powiedziawszy lubię go bardziej, niż niektóre jaśniejsze różowe pomadki, które posiadam.
Jedynym i wielkim minusem jest w przypadku Lip Glow cena, która jest kosmiczna, dlatego najlepiej kupować go w promocji. Dla mnie to produkt niezastąpiony, daje dokładnie taki efekt, jakiego żadna pomadka, czy balsam mi nie jest w stanie dać, dlatego gdybym musiała wybrać ze swojej kolekcji 10 pomadek/balsamów, które mogą ze mną zostać on znalazłby się wśród nich, a to już wiele znaczy.
Moja ocena: 10/10

Yorum Gönder

0 Yorumlar